PROJEKT..."STYL PÓŹNY"
Komuś, kto jest już bliżej zaznajomiony z tym pisarzem, pomysł projektu badawczego "Styl późny" w twórczości Saramago może wydać się tak oczywisty, że wręcz trywialny. Przecież tak naprawdę wkroczył on na scenę literacką w dość już zaawansowanym wieku. Tak więc niemal cała jego twórczość byłaby czymś przypadającym na - oględnie mówiąc - drugą połowę życia. Z drugiej strony, właśnie portugalski Noblista zdaje się dostarczać niezwykle ciekawej egzemplifikacji dla tezy Edwarda Saida o wyjątkowej roli okresu starości w życiu twórcy. Centralną inspiracją metodologiczną tego projektu są dwa szkice Saida: On Late Style (2004) i Representations of the Intellectual (1993), a także inne pisma tego krytyka, dotyczące roli intelektualisty w społeczeństwie. Said jest kojarzony w Polsce niemal wyłącznie ze studiami postkolonialnymi, ale bynajmniej nie wyczerpuje to jego bogatego i zróżnicowanego dorobku. Pojawiające się w tytule projektu, stanowiące nawiązanie do Saida wyrażenie "styl późny" zostało wzięte w cudzysłów, aby podkreślić, że zamierzenie nie ogranicza się do analizy stylu literackiego rozumianego dosłownie. Wybory stylistyczne dokonane przez Saramago w późnych powieściach są, owszem, przedmiotem refleksji, ale sformułowane w ten sposób spostrzeżenia trzeba potraktować jako punkt wyjścia do naszkicowania całościowego oglądu postaci Saramago pisarza i intelektualisty. Chodzi więc również o specyficzny "styl" interwencji w problemy zbiorowe, a centralne znaczenie ma w tym kontekście problem funkcjonowania specyficznej postaci zwanej intelektualistą i jej roli w kulturze. Said został tu wybrany jako centralny punkt odniesienia ze względu na nakreślony przez niego związek między "panowaniem nad językiem" (mistrzostwem pisarskim) a zdolnością do wypełniania etycznej misji intelektualisty, jaką jest wyartykułowanie tego, co przemilczane, nieobecne w funkcjonujących w danym miejscu i czasie dyskursach. Postać Saramago pozwala także na postawienie pytania, w jaki sposób może funkcjonować starość w kulturze, jakie pozytywne znaczenia i wartości może ona wnosić. Stanowi to rzecz jasna przyczynek do zadania przemyślenia starości, które jawi się jako niezwykle aktualne i ważne w dniu dzisiejszym, kiedy statystyczna długość życia wzrasta, a w praktyce oznacza to przede wszystkim, że wydłuża się ludzka starość. Kontrowersyjne decyzje społeczne, takie jak choćby przesunięcie wieku emerytalnego, skłaniają do pogłębionej dyskusji nad przedłużeniem nie tylko fizycznej, zawodowej, lecz także intelektualnej aktywności ludzi starszych. Saramago jako człowiek i jako twórca dostarczył osobistej odpowiedzi na pytanie o swoiste, niepowtarzalne wartości, jakie może wnieść tylko starość, jakich nie można osiągnąć w innych okresach życia. Okazuje się, że w dużej mierze są to wartości niespodziewane i paradoksalne: nie tylko mądrość, rozwaga czy bezstronność, ale także swoista brawura intelektualna, na którą w pewnym sensie może sobie pozwolić człowiek stojący nad grobem. "Zbuntowany", "niegrzeczny", "kłopotliwy" starzec podejmuje wątki silnie tabuizowane i podaje pod dyskusję kwestie, których człowiek młodszy, silniej uwikłany w ograniczenia i zależności, jakich pełno w życiu społecznym, być może nie ważyłby się poruszyć. Bardzo śmiało i radykalnie wyłamując się z granic narzucanych przez zbiorowość, Saramago oddaje jej ostanią intelektualną przysługę, dając głos temu, co zepchnięte na margines, niechciane, wyparte ze zbiorowej świadomości. STAROŚĆ ZWODZICIELA. SARAMAGO JAKO PISARZ I INTELEKTUALISTA U KRESU ŻYCIA To tytuł nowej książki. Nie chodzi wyłącznie do dopełnienie Pokusy pustyni, wydanej w 2005 roku, a więc wtedy, kiedy Saramago miał przed sobą jeszcze kilka lat i kilka książek. Jest to też sprawa, której przyjrzałam się do tej pory tylko pobieżnie. Już we wcześniejszych powieściach widać było wyraźnie, jak ważne są dla Saramago postaci starców, patriarchów, lub choćby tylko pięćdziesięcioletnich kochanków, wedle rozeznania naszej kultury - starców, o ile miałoby chodzić o erotyczną realizację. To płodzenie nad grobem, do którego Saramago wielokrotnie powraca, uchodzi przecież za tak niesmaczne. W ostatecznym rozrachunku chodzi jednak o płodzenie w duszach i o sokratejskie echo, nigdy nie wywołane wprost, lecz pobrzmiewające gdzieś w tle Saramagowskiego myślenia o roli intelektualisty. Saramago przemyślał starość zanim jeszcze na dobre się zestarzał (mam na myśli prawdziwe, "głębokie" zestarzenie się, bezpośrednią konfrontację z własnym dobieganiem kresu, a nie wkraczanie w wiek emerytalny, które w naszej kulturze często się ze starością myli). Tym ciekawsze byłoby przyjrzenie się temu, jak swoją starość rzeczywiście rozegrał, kiedy sam doszedł do tego punktu. Twierdzę, że wyłoniły się w niej nowe rodzaje skandalu, odmienne od tych, które Saramago wywoływał w młodszym wieku. Istotna jest też Saidowska hipoteza "stylu późnego", specyficznych jakości estetycznych, których pełna realizacja w dziele nadchodzi, jak twierdził, dopiero wraz ze starością. Tak więc zaczęłam myśleć o książce podzielonej na trzy części: I. Zadanie starości - a więc postawienie problemu, II. "Styl późny" - część poświęcona poszukiwaniu owych specyficznych jakości w ostatnich książkach Saramago, i wreszcie III. Strażnik otwarcia - część przedstawiająca Saramago jako intelektualistę, a więc kogoś, kto już nie tylko zajmuje się pisaniem powieści, ale też zabiera głos w debatach nad sprawami zbiorowymi. Czy w dalszym ciągu czyni to jako zwodziciel, czy w podobny sposób, czy też odmiennie od tego, co miało miejsce w samej literaturze? I w ostatecznym rozrachunku, czy cele pisarza i intelektualisty są zbieżne, czy te dwie postaci, dwie role są awersem i rewersem tej samej monety? Kłania się tu raz jeszcze Said z wykładów z cyklu Representations of the Intellectual, gdzie centralnym punktem było właśnie mistrzostwo w pisaniu, władza nad językiem - jedyna władza, jaką intelektualista posiada i dzięki której może liczyć na jakąkolwiek formę oddziaływania. |
... I JEGO KONSEKWENCJE
SARAMAGO JAKO PRETEKST
Od pewnego czasu chodziła mi po głowie myśl, że mogłabym zebrać różne prace i pomysły, w którym Saramago jest jednym z członów jakiegoś porównania, ilustracją albo po prostu pretekstem, by mówić o jakimś ogólniejszym problemie. Tak więc mój saramagowski projekt mógłby skończyć się, przy pomyślnych wiatrach, nie jedną, ale dwiema książkami: jedną "z grantu", a drugą bardziej osobistą, czymś w rodzaju podsumowania całego piętnastoletniego okresu, kiedy zajmowałam się tym pisarzem i o różnych rzeczach próbowałam myśleć i pisać, traktując Saramago jako rodzaj alibi, ponieważ wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mogę, że mi wolno pisać bez pretekstów, nawet o rzeczach wykraczających poza moją portugalistyczną specjalność. Saramago stanowiłby więc rodzaj punktu wyjścia do ukazania jakiegoś szerszego zjawiska. Na przykład jego "dobrowolne zesłanie" na Wyspy Kanaryjskie mogłoby być zestawione z innymi przypadkami, by mówić szerzej, o "projektach wygnania", jakie tworzą pisarze europejscy próbujący kontestować to, czego z pozoru kontestować się nie da, wskazywać na deficyty tam, gdzie dostrzegamy zazwyczaj lśniącą, gładką powierzchnię bez rys i szczelin. Taką wizję przedstawiłam w wygłoszonym w Poznaniu wykładzie i w artykule "Goytisolo w Marrakeszu. Pisarstwo transkulturowe jako wyjście z dylematu małych literatur", gdzie nazwisko Portugalczyka pojawia się wprawdzie tylko epizodycznie, ale to od niego przecież ta refleksja się zaczęła. Nie chciałam jednak, aby się skończyło na kolejnych artykułach. W ten sposób wyłoniła się książka Imperium i nostalgia, gdzie próbuję połączyć, być może w nieco karkołomny sposób, Saidowskie pojęcie "stylu późnego" z interpretacją nie tylko indywidualnego życia, ale także kultury portugalskiej dochodzącej do kresu historycznego "cyklu zamorskiego", a zarazem z refleksją transkulturową, która stanowi obecnie sedno mojego projektu intelektualnego. Gdy rozpoczynałam pracę w ramach grantu, często myślałam o nim jako o "opóźniaczu", odsyłającym raczej do tego, co robiłam wcześniej (i co z naturalnych względów wzbudza większe zaufanie grantodawców), niż do tego, co robię obecnie i co zamierzam robić w przyszłości (projekt transkulturowy może się wydawać zbyt wydumany, aby ktokolwiek przyznał na to pieniądze). Nie potrafiłam jednak tak po prostu powtórzyć pracy zawartej dziesięć lat temu w monografii Pokusa pustyni, rozszerzając jedynie obraz o powieści, które Saramago zdążył jeszcze wydać po 2005 roku. Stąd potrzeba spojrzenia na pisarza, i szerzej, na kulturę portugalską z perspektywy teoretycznej, jaką w międzyczasie rozwinęłam. Inaczej te wszystkie moje studia portugalistyczne definitywnie zostałyby zepchnięte na margines, niewiele znaczący nawet dla mnie samej i odciągający jedynie uwagę od spraw istotniejszych. Imperium i nostalgia stanowi zatem próbę zasypania szczeliny, jaka otworzyła się w pewnym momencie w mojej pracy naukowej, dokonania podsumowania i syntezy, ilustrującej i napędzającej dokonywany w międzyczasie namysł teoretyczny. Ma to osobistą wartość jako ocalenie pewnej części minionego życia i zdobytego doświadczenia. W jeszcze szerszym sensie, grant skłonił mnie do uporządkowania - wreszcie! - całej masy portugalskich materiałów, jakie pokrywały się kurzem od 2006 roku, gdy zrezygnowałam z krakowskiej luzytanistyki, by przenieść się do obecnej pracy na Uniwersytecie Warszawskim. Tak więc postanowiłam dokończyć dawno rozpoczęty projekt, systematyzując "wykłady i interludia" z literatury portugalskiej. Powstanie w ten sposób prezentacja tej literatury od romantyzmu do współczesności. Prawdę mówiąc, perspektywa czasowa wynika po części z zakresu materiałów, jakie miałam w zanadrzu i jakie chciałabym przy tej okazji oddać do rąk czytelnika; zarazem nie jest jednak pozbawiona uzasadnienia. Właśnie romantycy zrywają z dawnym mitem Portugalii i rozpoczynają tożsamościową negocjację z Europą, bez której nie sposób odczytać choćby Kamiennej tratwy Saramago. Rozgłos i popularność noblisty stwarza też pretekst, dostarcza powodu, by czytelnik zainteresował się również literaturą portugalską w szerszym ujęciu. Jedno wiąże się z drugim i jedno drugie uzasadnia. Nie pozostaje więc nic innego, jak dobrze tę okazję wykorzystać. |